14 lutego 2016

Tam, gdzie śpiewają drzewa

Tytuł: Tam, gdzie śpiewają drzewa
Tytuł oryginału: Donde los árboles cantan
Cykl: ---
Autor: Laura Gallego
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 27 lutego 2013







"Tam, gdzie śpiewają drzewa" jest historią Viany de Rocagris, której życie zmienia się diametralnie, gdy jej kraj najeżdżają barbarzyńcy z północy. Dziewczyna przechodzi wewnętrzną przemianę, przyłącza się do rebeliantów, zakochuje się leśnym stworzonku i przeżywa wiele przygód, ani razu przy tym nie schodząc na śniadanie (pozdro dla kumatych).

ORYGINALNOŚĆ
Cała fabuła opiera się na schemacie tak bardzo charakterystycznym dla fantastyki: walka dobra ze złem. Wszystkie wątki zresztą czerpią z tego, co już kiedyś powstało, jednak mimo to wyczuwa się powiew świeżości. Sama autorka nie ukrywa, że inspirację do napisania tej książki zaczerpnęła z "Niekończącej się opowieści". Większość wydarzeń i zastosowanych w nich rozwiązań zazwyczaj nie jest też jakimś wielkim zaskoczeniem, ale i tak mimo wszystko czyta się bardzo przyjemnie.

BOHATEROWIE
Widać, że najwięcej pracy Laura Gallego włożyła w zbudowanie Viany. Dziewczyna z ułożonej, grzecznej panienki, niczym Ciri w "Wiedźminie" staje się niemalże maszyną do zabijania. Jest to postać silna i uparta, a przez to głównie działająca na przekór wszystkiemu. Choć zazwyczaj każda rzecz, której się podejmowała, kończyła się fiaskiem i tak w wielu momentach nie mogłam wyjść z podziwu wobec tego, ile ona ma szczęścia. Usilnie próbowałam sobie wmówić, że to nie jest Martin i tutaj przeciwnicy nie są tak inteligentni i silni, by mogli skrzywdzić główną bohaterkę, ale i tak... brakowało mi tego. Brakowało mi Martinowego podejścia, że nawet główny bohater może zostać bardzo poważnie zraniony. Poza tym, decyzje, jakie Viana podejmowała, zaczęły się stawać po pewnym czasie irytujące. Ciągle wychodziły na niekorzyść "tych dobrych", ale oni jak głupi wciąż i tak wspierali swoją ukochaną Vianę. Za wyjątkiem Wilka. On jeden zdawał się mieć resztki rozumu wśród całej tej hałastry i dostrzegał problemy, jakie Viana sprawiała. Jest on również postacią, której potencjał  został całkowicie zmarnowany. Wilk został ograniczony do mówienia dydaktycznych kwestii na podstawie tysięcy historii o tym, jak stracił ucho (co przypominało mi o Jokerze i jego "wannna know how I got these scars?"). Wilk mógł być sarkastycznym, pozbawionym uczuć sukinkotem, niestety jednak w żadnej ze scen, w której się pojawia, nie eksponuje swojego charakteru. Tak, jakby był pusty.
Nie podoba mi się też, w jaki sposób zostali zarysowani barbarzyńcy. Zostali potraktowani bardzo ogólnikowo, każdy ma te same cechy, w dodatku oparte na stereotypach i to tych pochodzących ze starożytnego Rzymu!
Na plus natomiast działa kreacja Uriego, u którego można bardzo wyraźnie zauważyć jak przystosowuje się do nowego świata, w którym się znalazł. Jest autentyczny w swoich zachowaniach, a ponadto pomysł na jego rasę kompletnie mnie zaskoczył - zupełnie się nie spodziewałam, jakiego rodzaju stworzeniem leśnym jest dokładnie.

FABUŁA
Jak już wcześniej wspomniałam, wszystko jest oparte na bardzo znanych motywach w fantastyce, ale i tak nie jest to nużące, a nawet sprawia wrażenie całkiem nowego. Jeżeli popatrzymy na książkę z perspektywy baśni, okaże się, że mamy do czynienia z bardzo dobrą powieścią. Nic tutaj nie dzieje się bez przyczyny, każda czynność i każdy wątek ma swoje skutki, wszystko zaś jest poprowadzone w sposób dynamiczny i ciekawy. Jest tutaj wszystkiego po trochu i nic nie wysuwa się na pierwszy plan, dzięki czemu całość świetnie się uzupełnia i przeplata ze sobą. Mamy tu motyw walki ze złem, naprawdę magiczny wątek romantyczny, wątek zemsty, motyw przemiany wewnętrznej, motyw przygody... a na sam koniec, niczym wisienka na torcie, zakończenie, które jest szczęśliwe i smutne jednocześnie. Czytając ostatnie strony epilogu, wzruszyłam się. A to bardzo rzadko się zdarza!

STYL
Początkowo może się wydawać trochę specyficzny, jakby pisany z nadmierną emfazą, z czasem jednak idzie się przyzwyczaić. Teraz nawet stwierdzam, że dodaje on tylko tego baśniowego klimatu. Działał on na mnie w sposób niewiarygodny: momentalnie stawały mi przed oczami opisywane fragmenty. Dokładnie tak, jakby opowiadał to wszystko trubadur Oki ;)

PROBLEMATYKA
Hm. W pewien sposób autorka porusza tutaj kwestię dyskryminacji kobiet, które w czasie wojny są stawiane na równi z mężczyznami, a nawet wyżej niż mężczyźni (patrz: Viana, dziewczyna będąca postrachem barbarzyńców). Wielokrotnie padają tu wypowiedzi w stylu: "gdyby kobiety były równo traktowane...". Jest to subtelny zabieg, a jednak dla spostrzegawczych wyraźnie odczuwalny.

To była już druga moja przygoda z wydawnictwem Dreams. Po poprzednim zawodzie w postaci "Wszechświatów" nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona i spodziewałam się banalnej historyjki romantycznej, a tu proszę - zostałam pozytywnie zaskoczona! Cudowna baśń, którą, mimo paru potknięć, bardzo przyjemnie się czyta. Wciągająca, ciekawa, a na koniec nawet wzruszająca. Na dodatek ma przepiękną okładkę.

ORYGINALNOŚĆ: 1/2 pkt
BOHATEROWIE: 1.5/3 pkt
FABUŁA: 2/3 pkt
STYL: 1/1 pkt
PROBLEMATYKA: 1/1 pkt
♥ +0.5 pkt za okładkę
OSTATECZNA OCENA: 7/10 pkt
May the Force be with you

Pełna wersja okładki:

I okładka alternatywna, w wersji limitowanej:

3 komentarze:

  1. Serce mnie boli, gdy słyszę o "niedorobieniu" postaci... Jednak jeśli rzeczywiście główna bohaterka jest z kolei tak wyjątkowo dopracowana, może rekompensuje tę pustość innych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafia mnie, kiedy bohaterowie drugoplanowi cierpią na rzecz głównej postaci, z której często wychodzi taka marysujka. Nie mam pojęcia, jak było tutaj, dlatego wstrzymam się ze spekulacjami.
    Poza tym bardzo masz bardzo fajny sposób punktacji. Podoba mi się, że Twoja recka jest taka przejrzysta, dlatego z chęcią przeczytam kolejne opinie.
    Pozdrawiam,
    Gnom.
    [niepokoje-gnoma]

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, okładka piękna.
    Hm, tak mi przyszło do głowy, że nawet jeśli główna bohaterka nie schodziła na śniadanie, to przesada w drugą stronę, czyli zrobienie z niej maszyny do zabijania, też nie jest dobra. No chyba że autorka wyjaśniła to psychologicznie, ale mam zbyt słabą wiarę w ludzi, naczytałam się tyle dziwnych "metamorfoz".

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!