23 stycznia 2016

Jurassic Park

Tytuł: Jurassic Park. Park Jurajski
Tytuł oryginału: Jurassic Park
Cykl: Jurassic Park (tom #1)
Autor: Michael Crichton
Liczba stron: 515
Wydawnictwo: Dream Books
Data wydania: 6 lipca 2015





"Park Jurajski" jest zdecydowanie moim ulubionym filmem - mimo jego licznych wad mogłabym go oglądać bez końca. To chyba więc logiczne, że od zawsze chciałam przeczytać książkę. W końcu nadarzyła się okazja: reedycja związana z ponownym wydaniem powieści! No, i cóż... przeczytałam.




OPIS
Któregoś dnia grupka naukowców zostaje zaproszona na wyspę Nublar w pobliżu Kostaryki, gdzie szalony bogacz - John Hammond - wybudował wysmakowany pod względem naukowym Park Jurajski. Zadaniem gości jest ocenienie bezpieczeństwa wewnątrz parku i wydania opini na temat atrakcyjności "eksponatów". Jak się można domyśleć, w czasie ich króciutkiego pobytu absolutnie wszystko idzie źle.

ORYGINALNOŚĆ
Jeżeli chodzi o sam pomysł na książkę, to chyba wszyscy zgodnie stwierdzą, że jest jak najbardziej nietypowy i starannie dopracowany. Czy jest ktoś, komu chociaż raz nie przeszło przez myśl, jak wyglądały dinozaury? Michael Crichton przywraca je do życia w sposób niezwykle wiarygodny. Tutaj jednak kończy się jego "oryginalność". Bohaterów powieści można by umieścić spokojnie w jakimkolwiek horrorze (może mniej drapieżnym), a ich losy potoczyłyby się dokładnie w taki sam sposób - z tą różnicą, że tutaj zamiast mordercy z nożem występują w roli głównej jaszczurki. Jakby tego jeszcze było mało, to sama postać Iana Malcolma przez cały czas wyprzedza wydarzenia, snując swoje nieszczęśliwe teorie.


BOHATEROWIE
Autentyczność postaci stale balansuje na bardzo niebezpiecznej krawędzi pomiędzy nadmierną inteligencją a całkowitym skretynieniem. Biorę pod uwagę oczywiście to, że mamy do czynienia z grupą naukowców, ale niestety w wielu momentach książki urąga to do przesady. W jednej sekundzie jedna z postaci jest w stanie wygłaszać światłe frazesy związane z nauką, w drugiej natomiast kompletnie bezmyślnie wchodzi jakiemuś dinozaurowi do paszczy (prawie że). Całe szczęście, Michael Crichton próbuje  zarysować swoim bohaterom jakieś osobowości. Rozsądny Alan Grant nigdy nie traci trzeźwości umysłu, odważna Ellie bez problemu zgłasza się na przynętę i tak dalej, i tak dalej... Gorzej jest jednak z relacjami bohaterów, których praktycznie nie ma. Myślę, że gdyby Crichton choć raz zaprowadził nas do świata wewnętrznego postaci, to łatwiej byłoby mi się zżyć z którąś z nich. To, co bohaterowie czują, objawia się jedynie w ich czynach, a nie w myślach. Z drugiej strony jednak, gdyby uzupełnić tę książkę o dodatkowe fragmenty, w których naukowcy byliby ukazywani jako ludzie, akcja powieści byłaby spowolniona jeszcze bardziej, a już utrzymuje tempo ślimaka. Ale o tym potem. Osobiście uważam, że zdecydowanym minusem "Parku Jurajskiego" są postacie Lex i Johna Hammonda, sto razy lepiej ukazane w dziele Spielberga. Mała dziewczynka jest tak bezmyślna i tak mało spostrzegawcza, że dosłownie przez cały czas kibicuje się jej, żeby została okrutnie pożarta. Niestety, głupi ma zawsze szczęście. John Hammond z założenia ma być irytujący i to się wyjątkowo dobrze Crichtonowi udaje - osobiście podziwiam cierpliwość towarzyszących Hammondowi bohaterów, bo ja na ich miejscu wrzuciłabym starego do pierwszej lepszej klatki z dinozaurami, żeby na własnym ciele poczuł "cud Stworzenia". Krótkowzroczny, egoistyczny, infantylny dziad...


FABUŁA
Chyba warto zacząć od tego, że strasznie się dłuży. Opiewany z tyłu okładki "niesamowicie mocny thriller" zaczyna się dopiero jakoś na 300 stronie (wydawnictwo Dream Books). Nie brak tutaj momentów zaprzeczających samym sobie, jest pełno scen bezsensownych i przesadzonych oraz takich wykraczających poza wszelką logikę praw rządzących światem. Przez cały czas dzieje się to samo, ponadto z góry można przewidzieć, co się wydarzy (czy raczej: kto zginie i w jakim momencie). Początkowo brak jakiejkowliek akcji sprawia, że powieść jest nudna... Potem zresztą też nie jest lepiej. Całości dopełnia jeden wielki filozoficzny bełkot, na którym opiera się cała książka. Brak zżycia z postaciami dodatkowo sprawia, że ich śmierci wcale nie wzruszają tak mocno, jak wzruszać powinny (o ile powinny w ogóle).
Chyba największym błędem tej powieści jest linearność. Bohaterowie wykonują wszystkie czynności w ściśle określonej kolejności, jak w teatrze. Na przykład: wiadomo, że po wyspie biegają sobie luzem najbardziej drapieżne ze wszystkich dinozaury - welociraptory. Nikt nic z tym nie robi i nikt zdaje się tym nie przejmować, ale za to gdy nagle stadko takich raptorów atakuje jakiś hotel, to wybucha panika, wszyscy przerażeni, masowa tragedia...


STYL
Nie wiem, czy to wynika z tłumaczenia, czy to autor tak pisał, ale za każdym razem, gdy była opisywana Lex, poszczególne części jej ciała były irytująco zdrabniane, np.: "pokazała paluszkiem", czy fenomenalne: "Dinozaur złapał ją za ramionka". Ramionka? Poważnie? Coś strasznego. Ponadto często można natrafić na Partyzanckie Wykrzykniki. Pojawiają się znikąd i w najmniej spodziewanym momencie...


PROBLEMATYKA
Wszelkie twierdzenia natury wyższej są wygłaszane przez Iana Malcolma w jego iście wydumanych wypowiedziach. Wcześniej nazwałam to filozoficznym bełkotem, ale co jak co, facet nie mówi od rzeczy (tylko mówi za dużo). Główna poruszana kwestia dotyczy wpływu człowieka na naturę i ogólnie otaczający go świat. Wydaje mi się, że "Park Jurajski" jest po części tłumaczeniem tego, jak nie należy postępować. Można wyciągnąć z niego wiele ciekawych wniosków... o ile tylko ma się siłę, bo naprawdę, ilość tych pseudo-filozoficznych wypowiedzi jest przytłaczająca.


Jeżeli o mnie chodzi, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam film o tym samym tytule, zakochałam się w nim absolutnie. Książkę przeczytałam dopiero wiele lat później i niestety... jestem zawiedziona. Bohaterowie nie są ani tak wiarygodni, ani tak sympatyczni jak postacie filmowe (Spielbergowy Ian Malcolm to moja miłość!), wiele wydarzeń zaś jest poprowadzonych kompletnie bez sensu. Zdarza się też, że dialogi mocno kuleją, bo bohaterowie zaprzeczają sami sobie (raz mówią, żeby wyłączyć krótkofalówki, bo będzie hałasować, chwilę potem chodzą po lesie i drą się bez sensu). Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Okładka ładna.

ORYGINALNOŚĆ: 1.5/2 pkt
BOHATEROWIE: 1.5/3 pkt
FABUŁA: 1.5/3 pkt
STYL: 0.5/1 pkt
PROBLEMATYKA: 0.5/1 pkt
♥ +0.5 pkt (za okładkę)
OSTATECZNA OCENA: 6/10 pkt
Well, nobody's perfect

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!