11 listopada 2015

House of Cards. Ograć króla


Tytuł: House of Cards. Ograć króla
Tytuł oryginału: To Play The King
Cykl: Francis Urquhart (tom #2)
Autor: Michael Dobbs
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 7 września 2015





Wszyscy, którzy czytali pierwszą część House of Cards, zapewne wciąż pamiętają Francisa Urquharta - jego bezwzględność i zapał, z jakim walczył o władzę. A, warto zaznaczyć, walka ta nie była do końca czysta. Doskonale pamiętam, że co mnie zachwyciło w pierwszej części to właśnie polityka - brutalna, prawdziwa. Polityka, której brakło w drugiej części trylogii o Francisie Urquharcie.




OPIS
"Ograć króla" to kontynuacja zmagań FU w grze o władzę. W pierwszej części House of Cards Urquhart zostaje mianowany premierem, tylko że teraz zarzuca mu się, iż nie został nim z woli ludu. Francis ma jednak szansę na podbudowanie swojej reputacji - zaplanowane na marzec wybory uzupełniające zadecydują o wszystkim. Rzecz w tym, że partia Francisa ma bardzo niewielką przewagę procentową nad opozycją... a po stronie opozycji stoi rodzina królewska. Początkowa zimna wojna między premierem a królem z czasem przeistoczy się w otwartą grę o władzę.

Króla trzeba będzie powstrzymać.(s. 103)

ORYGINALNOŚĆ
W tym temacie muszę niestety stwierdzić, że jestem bardzo rozczarowana. Czytając "Ograć króla" czułam się tak, jakbym czytała "Bezwzględną grę o władzę", ale przeniesioną na wyższy poziom polityczny, a nawet wykraczający poza miarę polityki. O ile poszczególne wydarzenia są naprawdę zaskakujące i często Michael Dobbs udowadniał, że nie boi się sponiewierać swoich bohaterów, fundując im bardzo nieprzyjemne doświadczenia życiowe, o tyle sam pomysł na książkę wydaje się być zwykłą kalką z poprzedniej części. Zamiast Henry'ego Collingridge'a mamy króla, zamiast dziennikarki w łóżku FU znajdujemy specjalistkę do badań opinii publicznej i tak dalej, i tak dalej. Powielanie schematu.

BOHATEROWIE
Ponownie będę się zachwycać nad kreacjami bohaterów. Mamy tu doczynienia z nadzwyczajną śmietanką towarzyską intrygantów i męczenników, gotowych do rozlewu krwi, byle tylko dotrzeć do władzy. Każda z występujących w tej powieści postaci jest pełnokrwista, wyrazista i wyróżniająca się od pozostałych. Aczkolwiek o ile w pierwszej części bohaterów było mnóstwo, Dobbs świetnie sobie radził ze sterowaniem nimi i panowaniem nad ich zachowaniami, o tyle w tej części na pierwszy plan wybijają się zaledwie trzy postaci - FU, król oraz rzecznik króla. Zupełnie tak, jakby autor stracił werwę. Zauważyłam też u niego kolejną schematyczność: wszystkie postacie kobiece opierają się na dokładnie tym samym wzorze. Są to bohaterki pewne siebie, z silną osobowością, tragiczną przeszłością, wykorzystywane na prawo i lewo (nie tylko seksualnie) przez dominujących nad nimi mężczyzn. Kolejnym minusem jest też to, że sam główny bohater przez pierwsze około 100 stron pojawia się może raz na ruski rok...

FABUŁA
Tutaj powtarza się ten sam mankament, co w pierwszej części. Na początku nic się nie dzieje, zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest po prostu nudno. Tym razem Dobbs przestał się skupiać na polityce, a zajął się opisywaniem przeżyć głównych bohaterów. I o tym właściwie jest ta książka - mamy tutaj zbiór kilku odrębnych historii, które splata osoba króla. Byłoby to dosyć ciekawe, ale jako książka obyczajowa, ale nie literatura o polityce! W pewnym momencie cała ta smętna, melancholijna otoczka przybrała formę melodramatu. Autor, zamiast zająć się problemami politycznymi Urqhuharta, roztrząsał problemy psychiczne jakichś pobocznych bohaterów! Ale spokojnie... to nieporozumienie trwało tylko do czasu. Jakoś w drugiej części powieści (bo "Ograć króla" jest podzielona na trzy) Dobbs wrócił na właściwe tory i COŚ zaczęło się dziać. Jednak dopiero na koniec książki okazuje się, że te z pozoru nieważne i bezsensowne opisy przeżyć wewnętrznych bohaterów od początku sprowadzały się do czegoś większego i bardzo znaczącego. Nie rozumiem tylko, po co poświęcił im tak dużo miejsca.

STYL
To jest zdecydowany atut całej książki. Nie ma się co rozwodzić - czyta się szybko, przyjemnie, bez jakichś większych problemów. No, może czasem tylko brak znajomości zaawansowanego słownictwa politycznego daje się we znaki...

PROBLEMATYKA
Poza okrutnymi realiami polityki nie ma tu nic szczególnego. Ot, bezwzględność gry o władzę tom 2. Dokładnie to samo, co w poprzedniej części, ale z drugiej strony... czego innego można było się spodziewać?

W tej części przygód Francisa Urquharta Michael Dobbs zdecydowanie za bardzo skupił się na opisach emocji i sad-backstories pobocznych bohaterów, niż na samej politycznej walce o władzę. Książka ta jest o tyle rozczarowująca, że spodziewałam się czegoś nowego i świeżego, a dostałam jedynie kalkę z pierwszej części. Nie zmienia to jednak faktu, że zakończenie jest na tyle zaskakujące, że z chęcią sięgnę po ostatni tom. Komu ten jednak mogę polecić? Zdecydowanie osobom, które tak samo jak ja były zachwycone pierwszą częścią. Warto przeczytać, choćby dla samego przekonania się, kto wygra w starciu "król kontra premier".

ORYGINALNOŚĆ: 1/2 pkt
BOHATEROWIE: 2/3 pkt
FABUŁA: 1.5/3 pkt
STYL: 1/1 pkt
PROBLEMATYKA: 0.5/1 pkt
OSTATECZNA OCENA: 6/10 pkt
Well, nobody's perfect

3 komentarze:

  1. Nie moja tematyka, więc książki pewnie nie przeczytam, ale cieszę się, że znalazłam twój blog, bo wiele ciekawych pozycji można poznać. I bardzo ciekawy sposób ukrycia menu:D W ogóle, przyjemny szablon;)

    I przy okazji zapraszam też do siebie. Byłoby mi miło jakbyś zajrzała;)
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odzew;) Tak, wiem, że na ciemnym tle oczy się męczą, ale jasny szablon ni hu hu nie pasowałby mi do treści bloga. Powieść będzie dość mroczna więc ten jasny strasznie by mi tam nie grał:( W najbliższym czasie będą dostępne pdfy z rozdziałów. Będzie można ściągnąć i czytać bez patrzenia na szablon;)

      Usuń
  2. Ogólnie nie jestem raczej miłośniczką książek politycznych, ba, w ogóle po nie nie sięgam, dlatego też o książce wielokrotnie słyszałam, ale nie miałam okazji się z nią zapoznać.
    Wiele razy spotykałam się z czymś takim jak zwyczajna 'kalka' z pierwszej części. Niektóre autorki w moich oczach o wiele lepiej wypadałyby dając sobie spokój z kontynuacjami, zamiast tego mogłyby stworzyć nową, odrębną historię. Tutaj jak widzę jest schematyczność postaci (jak np. pewne siebie kobiety z burzliwą przeszłością itp.), za czym zdecydowanie nie przepadam, bo lubię poznawać i przywiązywać się do kogoś nowego, a poza tym, bardzo rzadko się zdarza spotkać dwie osoby o takim samym charakterze.
    No nic, pozdrawiam x
    itisnotourloveaiff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!